W wieku 5 lat poznałem zasady tej królewskiej gry. Do dziś mam w pamięci obraz mojego wuja przestawiającego drewniane wojsko. No i się zaczęło…
Czy wiecie, że ruchu skoczkiem uczyłem się aż 3 miesiące?
Pierwsze swoje poważne partie grałem w klubie szachowym ze starszym kolegą.
I tak oto pięciolatek mierzył się z dziesięciolatkiem. Nie trudno sobie wyobrazić,
że w większości kończyły się one porażką i płaczem. Przyznaję, że na jakiś czas odpuściłem. Na szczęście nie na długo. Wróciłem i zostałem na dobre.
Przekazywanie swojej wiedzy daje mi ogromną radość i satysfakcję.
Gra w szachy nauczyła mnie samodyscypliny i konsekwencji. Dzięki niej porażki traktuję jako lekcje, które uczą mnie pokory i dodają energii do dalszych działań.